Czarny głos w białym ciele, mówiono o nim na początku kariery. Po jego śmierci John Lehnon powiedział, że przed Elvisem nie było nic. Ogromna kariera i popularność a także oczekiwania publiczności, popchnęły go w stronę uzależnienia od silnych leków, obżarstwa i obsesji. Miały one wpływ na jego samopoczucie i komfort życia. Był przytłoczony napisaną przez jego ochroniarza książką, która ujawniała wiele szczegółów z jego życia. Zaliczył kilka wpadek, podczas koncertów, gdy słaniał się na nogach lub bełkotał niezrozumiale. Mówiono o nim wtedy, że stał się karykaturą samego siebie.
Ale 26 czerwca 1977 roku w Indianapolis był w wyjątkowo dobrej formie. Występ, który zaprezentował publiczności zachwycił wszystkich. Zaśpiewał przejmująco i zaangażowaniem, wzbudzając emocje i euforię licznej rzeszy fanów. Tu znów czuć tę wyjątkową pasję, niezwykłej osobowości kultury masowej, jaką był Wielki Elvis.
Zmarł w dniu poprzedzającym kolejny koncert zaplanowany na 17 sierpnia.
Posłuchajcie ostatniego występu legendy. Niektórzy jego fani nadal wierzą, że Elvis żyje!
Koniecznie podzielcie się tym niezwykłym, poruszającym i emocjonalnym występem króla rock’n’rolla ze swoimi znajomymi na facebooku.