Pies Bari owczarek niemiecki należał do mieszkańca wsi Świerklaniec Tomasza Z. Żadnemu psu nie życzymy takiego pana. Miał dysplazję stawów, w następstwie której doszło do niedowładu kończyn. Bari poruszał się coraz wolniej i z coraz większym trudem, aż w końcu przestał wstawać. W miejscu gdzie się położył, na trawie obok samochodu, został samemu sobie pozostawiony przez właściciela. Tomasz Z. nie interesował się nim, nie przynosił mu jedzenia ani picia. Zostawił go i skazał na powolne konanie.
Wreszcie ktoś z sąsiadów to zauważył i wezwał na pomoc ratowników z azylu dla zwierząt „Cichy Kąt”. Nie mogli uwierzyć w okrucieństwo, które zobaczyli. Pies ledwie żył. Był w strasznym stanie, wychudzony, spragniony, a jego ciało jadły robaki.
Ratownicy zabrali Bariego do azylu, gdzie zajęli się nim weterynarze.
Został oddany pod dobrą opiekę, gdzie miał dochodzić do zdrowia. Niestety wdało się zakażenie i weterynarze nie mogli nic zrobić. Nie chcąc przedłużać jego cierpienia zdecydowali o jego uśpieniu. Lekarze uważają, że stan psa to wyłączna wina i zaniedbanie właściciela. Gdyby nie jego obojętność Bari mógłby żyć długie lata.
Tomasz Z. zeznał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Sąd skazał go na 18 miesięcy więzienia.
Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że człowiek mógł tak obojętnie patrzeć na niewyobrażalne cierpienie swojego psa.