Jan Ardanowski minister rolnictwa pod przykrywką walki z koronawirusem wprowadził przepis, który spotkał się z ogromnym sprzeciwem. Polacy już nie mają wątpliwości co do tego, że ustawa została wykorzystana do przemycania po cichu zapisów, obok których nikt nie przeszedłby obojętnie.
Przepis, który zszokował Polaków
W ustawie która dotyczy tarczy antykryzysowej 3.0 pojawił się wręcz absurdalny przepis. Już mowa o skandalu – internauci nie chcą, by ten koszmar stał się prawdą. Dotyczy on zwierząt.
Minister rolnictwa już nie pierwszy raz był krytykowany przez Polaków za swoje pomysły. W ostatnim czasie chodziło o walkę z bezrobociem, teraz pojawia się nowy problem, który sprawi, że biedne zwierzęta katowane i przetrzymywane w niewłaściwych warunkach nie będą mogły liczyć na żadną pomoc.
Zakaz pomocy zaniedbywanym oraz katowanym zwierzętom?
W ustawie znajdziemy kontrowersyjny zapis ministra Jana Ardanowskiego. Jego zdaniem akcje ratujące zwierzęta są naruszeniem praw własności i przy tym łamane są zasady bezpieczeństwa w czasie pandemii.
,,Przebierańcy wchodzą, lekceważąc przepisy i nie tylko w sposób skandaliczny zajmują zwierzęta, ale stwarzają realne zagrożenie roznoszenia wirusa” – powiedział minister Ardanowski.
Aktywiści, którzy codziennie ratują zwierzęta, sprzeciwiają się takiemu potraktowaniu sprawy. Jakby tego było mało, zapis nie ma obowiązywać tylko w czasie pandemii, ale co gorsze również po jej zakończeniu.
Nikt nie konsultował się ze społeczeństwem – wszystko odbywa się po cichu, tak, aby nikt nie widział i nie zdawał sobie sprawy z tego, z jakim bestialstwem możemy mieć do czynienia.
,,Minister z pominięciem konsultacji społecznych, ignorując podpisy niemal 200 tys. protestujących osób, po raz kolejny chce uniemożliwić ratowanie zwierząt, znajdujących się w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia w gospodarstwa rolnych. To wszystko pod przykrywką walki z koronawirusem” – powiedział Cezary Wyszyński z fundacji Viva!.
Statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości pokazują, że kary za znęcanie się nad zwierzętami są bardzo surowe – w 2015 roku było 536 takich przypadków, w 2018 już 709. Wszystko dzięki fundacjom prozwierzęcym. To one robią wszystko, żeby zwierzęta nie były zabawką dla człowieka.