Dali księdzu pieniądze po kolędzie, a potem na mszy zostali publiczni upokorzeni

Coraz więcej Polaków oczekuje uporządkowania relacji kościół – państwo i uregulowań prawnych dotyczących przejrzystości finansów kościelnych.

Mimo to żadna opcja polityczna nigdy nie zdecydowała się na konkretne rozwiązania. Kościół może więc przyjmować i dowolnie rozdysponowywać opłaty, datki i ofiary poza wszelka kontrolą i według własnego uznania.

Wiele parafii pełni przede wszystkim posługę, ale nie brak i takich miejsc, gdzie misja została zmarginalizowana na rzecz wysoko dochodowego interesu.

Proboszcz parafii w Miedźnie Andrzej Marian Banaszek znalazł jak się okazuje skuteczny sposób na zwiększenie zysków z wizyty duszpasterskiej.

Co tydzień w okresie kolędy, podczas mszy wyczytuje nazwiska każdego u kogo był i kwotę jaką dana osoba ofiarowała. Ksiądz najwyraźniej dobrze zdaje sobie sprawę, że działa to mobilizująco na parafian, którzy wręczali zbyt małe kwoty.

Jest w tym uparty i konsekwentny. Za nic ma protesty parafian. Na wyraźne żądanie tych, którzy nie chcieli zostać wyczytani, odpowiedział pominięciem nazwiska, ale wskazaniem dokładnego adresu i uwagą, że nie chcieli, by podawał ich nazwisko.

Parafianie stali się zupełnie bezradni wobec praktyki księdza. Uprzedzając fakty, ksiądz zapowiedział jednocześnie, że jeśli ktoś nie przyjmie kolędy, nie otrzyma potem zaświadczeń wystawianych przez parafię.

Najwyraźniej praktyka okazała się owocna, ponieważ w jednym tygodniu suma zebranych datków opiewała na kwotę 24 000 złotych.

Sytuacje opisał na portalu miejska.info dziennikarz Sebastian Zielonka, który osobiście wybrał się do Miedźna sprawdzić tę informację. W swoim reportażu pisze:

(…) pod przykrywką transparentności zmusza się ludzi do szczodrych datków. W końcu ”skoro większość daje minimum 100 zł. to i ja muszę tyle dać, bo będzie wstyd!”. Mam wrażenie, że sprawa dotyka tych najbiedniejszych, ale także osoby starsze, które często są z natury ”bogobojne”. (…) Jeśli zatem proboszcz odczytuje dokładne kwoty, jakie otrzymuje od darczyńców, to w społeczeństwie zaczyna funkcjonować mechanizm ”zastaw się, a postaw się!”. Zapewne cały proceder eliminuje także przypadki gdy dana osoba przyjmowała kolęde, ale nie przekazywała środków, gdyż po prostu ich nie posiadała. (…) Co by nie mówić, to metoda ks. Banaszka jest bardzo skuteczna.

Ludzie są oburzeni, ale jednocześnie czują się bezradni wobec działań księdza, który bezkarnie narusza ustawę o ochronie danych osobowych.

Wielu ludziom trudno uwierzyć, że to się dzieje we współczesnym świecie w środku Europy.

Artykuł na swoim profilu udostępniła między innymi Krystyna Janda.

Podziel się swoją opinią!